Instytucja wydziedziczenia jest jedną z najbardziej problematycznych kwestii związanych ze spadkobraniem. Mimo, że ustawodawca dopuścił możliwość pozbawienia kogoś praw do spadku, to uregulował to w sposób bardzo restrykcyjny. Zdarza się jednak, że jest to możliwe. Kancelaria Adwokacka w Tarnowskich Górach zaprasza do zapoznania się z historią stanowiącą kanwę jednego z najważniejszych orzeczeń Sądu Najwyższego w dotyczące instytucji wydziedziczenia.
Osoba, która w normalnym porządku mogłaby dziedziczyć po swoim przodku może być uznana przez sąd za niegodnego dziedziczenia jeżeli:
-dopuściła się umyślnie ciężkiego przestępstwa przeciwko spadkodawcy;
-podstępem lub groźbą nakłoniła spadkodawcę do sporządzenia lub odwołania testamentu albo w taki sam sposób przeszkodziła mu w dokonaniu jednej z tych czynności;
- umyślnie ukryła lub zniszczyła testament spadkodawcy, podrobiła lub przerobiła jego testament albo świadomie skorzystała z testamentu przez inną osobę podrobionego lub przerobionego;
- uporczywie uchylała się od wykonywania wobec spadkodawcy obowiązku alimentacyjnego
- uporczywie uchylała się od wykonywania obowiązku opieki nad spadkodawcą
Spadkobierca niegodny zostaje wyłączony od dziedziczenia, tak jakby nie dożył otwarcia spadku.
Jak widać, o ile katalog przesłanek jest dość szeroki tak zasadniczą kwestią jest stopień ich nasilenia, który musi być aż nazbyt rażący. To dlatego wydziedziczenie nie należy do najprostszych spraw spadkowych. Adwokat od spraw spadkowych w Tarnowskich Górach po zapoznaniu się ze stanem faktycznym udzieli szerszych informacji na temat możliwości przeprowadzenia takiej sprawy. We wpisie jednak chcielibyśmy zająć się pierwszą z przesłanek, która pozostawała przez wiele lat przedmiotem sporu teoretyków prawa.
Rzecz dzieje się w jednej z podkrakowskich wsi. Marzena oraz Szczepan byli małżeństwem. Jako, że mieszkali w tym samym miejscu znali się od dziecka. Marzena jako dziewczyna uchodząca za „rozrywkową” unikała Szczepana, który był chłopakiem cichym i wycofanym. Po latach jednak zbliżyli się do siebie i finalnie zawarli związek małżeński oraz zamieszkali u rodziców Marzeny. Wcześniej rodzice Szczepana darowali małżeństwu gospodarstwo wraz z dożywotnią służebnością mieszkania dla swoich rodziców.
Już kilka miesięcy po ślubie stosunki małżonków zaczęły się psuć. Szczepan coraz częściej bywał u rodziców. Nie zmieniły tego nawet narodziny córki Gabrieli. Stosunki obu rodzin były coraz bardziej napięte do tego stopnia, że rodzice Szczepana nie zostali zaproszeni na chrzest. Po serii awantur ze strony teściów Szczepan wyprowadził się do rodziców przy biernej postawie żony. Ta natomiast zaczęła utrudniać mu kontakty córką. Pomimo tego ojciec łożył na jej utrzymanie – kupował jej ciuchy i ubranka. Kwestii kontaktów nie zmieniła nawet ugoda zawarta przed sądem. Tata mieszkający tuż obok widział córkę przez płot mimo to nie mógł z nią przebywać. Do spotkań dochodziło pod domem albo na ulicy po długich oczekiwaniach albo błaganiach. Jak ustalono później rodzina matki jak i ona sama celowo pozwalały dziecku bawić się na dworze aby widział to ojciec. Takie zachowanie zostanie później uznane przez sąd za szczególny rodzaj ciężkiego znęcania się psychicznego nad ojcem dla którego niemożność kontaktu z dzieckiem była szczególną udręką.
Szczepan był spokojnym, pracowitym, bardzo skrytym mężczyzną, który "wszystko w sobie dusił"; nie nadużywał alkoholu i nie był gwałtowny. Darzył pozwaną oraz dziecko uczuciem i chciał spędzać z córką jak najwięcej czasu. Problemy małżeńskie i trudna sytuacja rodzinna sprawiały, że Szczepan zaczął się zmieniać. Zaniedbywał się, był przybity, stracił przyjemność, której dostarczała mu praca w gospodarstwie. Powstałej sytuacji nie umiał zrozumieć.
W dniu 23 września 2012 r. miał zaplanowane dwugodzinne spotkanie z córką, jednak pozwana uniemożliwiła je. Dowiedział się, że pojechała na imieniny swojej siostry, a wróciwszy nie odbierała telefonu ani nie odpisywała na sms-y. Gdy dobijał się do drzwi, teściowie wezwali policję, która przyjechała z interwencją. Przed północą Szczepan wrócił pod dom pozwanej i tam pozbawił teściów życia oraz zranił pozwaną. Następnie wsiadł do samochodu i pojechał w stronę Krakowa. W pewnej chwili zboczył poza lewą krawędź jezdni i uderzył w betonową podporę wiaduktu, ponosząc śmierć na miejscu.
Rodzice Szczepana K. - powodowie Irena K. i Krzysztof K. - domagali się uznania pozwanej Marzeny K. za niegodną dziedziczenia po ich synu, a jej mężu, podnosząc, że dopuściła się ciężkiego przestępstwa przeciwko spadkodawcy, polegającego na psychicznym znęcaniu się nad nim. Wykorzystywała przy tym głęboką więź jaka łączyła go z ich córką, uniemożliwiając kontakt z nią, poniżała go i groziła rozwodem. Powodowie twierdzili ponadto, że za uznaniem pozwanej za niegodną dziedziczenia przemawiają także zasady współżycia społecznego.
Sprawa trafiła aż do Sądu Najwyższego. Pierwotnie, Sąd Okręgowy oddalił powództwo. Sąd Apelacyjny zaś uwzględnił apelację powodów. Podkreślił, że o "ciężkości" umyślnego przestępstwa przeciwko spadkodawcy decydują okoliczności konkretnego wypadku z uwzględnieniem stopnia nasilenia złej woli sprawcy oraz dotkliwości skutków. Ze względu na to, że art. 928 § 1 pkt 1 k.c. nie wymaga, aby nastąpił skutek "ciężkiego przestępstwa przeciwko spadkodawcy", np. w postaci śmierci lub uszczerbku na zdrowiu, niegodność dziedziczenia może uzasadniać także przestępstwo - w rozumieniu prawa karnego - formalne (bezskutkowe), a w odniesieniu do oceny sposobu działania sprawcy najistotniejsze znaczenie ma motywacja jego czynu.
W okolicznościach sprawy zachowanie pozwanej wobec spadkodawcy wypełnia znamiona ciężkiego przestępstwa umyślnego polegającego na psychicznym znęcaniu się nad nim, przez zadawanie mu dolegliwych cierpień moralnych bez jakiegokolwiek racjonalnego powodu, wyłącznie w celu krzywdzenia, upokarzania, poniżania i zadawania cierpienia. Tym zachowaniom towarzyszyło wykorzystywanie uczuć spadkodawcy do dziecka oraz straszenie rozwodem, czego spadkodawca, kochający żonę i córkę, nie chciał. W ocenie Sądu Apelacyjnego, systematyczne niszczenie życia spadkodawcy przez żonę, z którą był związany uczuciowo, było zachowaniem nagannym, zasługującym na potępienie, zwłaszcza że spadkodawca był człowiekiem wrażliwym i mało wytrzymałym, a na skutek działań pozwanej podupadał psychicznie. Sąd drugiej instancji podkreślił, że pojęcie znęcania się w rozumieniu art. 207 k.k. zawiera w sobie istnienie przewagi sprawcy nad pokrzywdzonym, której ten nie może się przeciwstawić lub może to uczynić w niewielkim stopniu. W konsekwencji stwierdził, że celem zachowań pozwanej było dręczenie męża, zadawanie mu bólu i cierpień psychicznych, co uzasadnia przyjęcie popełnienia przestępstwa znęcania się psychicznego nad spadkodawcą.
Marzena nie dawała za wygraną i złożyła skargę kasacyjną na to orzeczenie do Sądu Najwyższego. Ten jednak podzielając ustalenia faktyczne obu sądów zgodził się z Sądem Apelacyjnym.
Niegodność dziedziczenia to skomplikowana i trudna sprawa do której powinien przystąpić adwokat. Tarnowskie Góry jako miasto w którym dochodzi do skomplikowanych spraw spadkowych z uwagi na wymieszanie narodowościowe znają również kilka ciekawych przypadków stanowiących kanwę interesujących orzeczeń. Aby poznać je bliżej zachęcamy do regularnego odwiedzania strony Kancelarii Adwokackiej Pawła Kotlewskiego w Tarnowskich Górach.